Nie nowością jest, że ludzie w stresie mówią dziwne – śmieszne rzeczy.

Moja dzisiejsza opowieść jedną z takich będzie.

Otóż “wypuściliśmy” się z kursantką pierwszy raz w miasto… Szło jej całkiem przyzwoicie i mówię to bez przekąsu. Niepokoiła mnie przez cały czas tych jazd tylko jedna rzecz, którą chciałem zakomunikować… i to też uczyniłem…

Żartobliwie mówię:

– Wiesz co? Ja to mam wrażenie, jak z Tobą jadę, że pasy na jezdni to nie są prosto namalowane. Ty jedziesz tak jakby one były jednym wielkim szlaczkiem-zygzakiem..🙂

Kursanta (lekko opuszczając przeciwsłoneczny okular z oczu):
-Aaaa…. bo ja mam chyba problem z błonnikiem 😉

AMEN